(autor: dor. restr. Piotr Paweł Wydrzyński)

Co jest ważniejsze dla zadłużonego konsumenta: upaść czy oddłużyć się?

Niedawno weszły w życie nowe przepisy dotyczące upadłości konsumenckiej! Przez ostatni rok, w serii kilkunastu wpisów na naszym firmowym blogu przyjrzeliśmy się nowemu prawu – refleksyjnie, krytycznie, ale i rzeczowo. Staraliśmy się rozwiać wątpliwości i wyjaśnić prawne zawiłości. A wszystko po to, by pomóc osobom myślącym o upadłości w podjęciu decyzji: czy upadłość jest dobrym sposobem na oddłużenie? Najważniejsze jest bowiem oddłużenie, a nie upadłość. Najważniejsze jest skuteczne pozbycie się nadmiernego zadłużenia i „nowy start'!


W dniu 9 kwietnia 2019 roku rozpoczęliśmy serię wpisów: „Nowa Upadłości Konsumencka 2020”. Przez równo rok (ten dwunasty wpis, jest publikowany dokładnie w rok po pierwszym) informowaliśmy o pracach legislacyjnych, o propozycjach zmian prawa, o wejściu w życie ustawy i o konkretnych przepisach, które mają fundamentalny wpływ na skuteczność prawa upadłości konsumenckiej oraz na los upadającego dłużnika. Dzisiaj przepisy obowiązują, mamy nowy stan prawny i… co dalej? Zmiana prawa spowodowała, że wybór drogi upadłościowej przez niewypłacalnego konsumenta nie jest już taki oczywisty.

Do tej pory niewypłacalny dłużnik miał dwa wyjścia: albo dożywotnio organizował sobie życie tak, by „ukrywać” siebie i swój majątek przed windykatorami i komornikami, albo „szedł” w upadłość, tracąc cały majątek, w zamian za uwolnienie od długów w realnej do ocenienia perspektywie czasowej – zazwyczaj kilku lat. Jeżeli sąd stwierdził, że upadłość dłużnikowi nie należy się, pozostawało mu wyjście numer jeden („ukrywanie” siebie i majątku). Mówiąc innymi słowy, porada, której mogliśmy dotychczas udzielić osobie zadłużonej była taka: jeżeli nie chcesz „uciekać” przed egzekucją do końca życia – po prostu upadnij, a w perspektywie kilku lat na pewno uzyskasz oddłużenie.

Obecnie, opcja upadłościowa nie jest już taka oczywista. Bardziej właściwe jest rozmawianie o znalezieniu sposobu na oddłużenie, o tym, jak uwolnić się od długów, o możliwości „nowego startu” dla dłużnika borykającego się z niemożliwymi do spłacenia zobowiązaniami. Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na rychłe pogorszenie się sytuacji majątkowej konsumentów, w szczególności na obniżenie zdolność do obsługi długów. Oczywiście mam na myśli epidemię koronawirusa i konsekwencje za tym idące – kryzys finansowy, kryzys gospodarczy, recesję.

W związku z powyższym, nasza obecna porada dla osób borykających się z zadłużeniem oraz dla osób „dotkniętych” skutkami epidemii COVID-19 jest następująca: poszukajmy wspólnie sposobu na oddłużenie. Dotychczasowa porada: „po prostu upadnij”, nie jest już aktualna i może być tylko efektem wspólnego z dłużnikiem poszukiwania sposobu na oddłużenie, jeżeli inne opcje oddłużenia nie są realne do zrealizowania.

Przedstawię trzy argumenty przemawiające za takim podejściem:

Po pierwsze, znowelizowane przepisy regulujące upadłość konsumencką, które obowiązują od 24 marca br. są mało czytelne, miejscami niespójne i będą rodziły szereg problemów interpretacyjnych. Spowoduje to niepewność i nieprzewidywalność postępowania. Najlepszej oceny regulacji dokonał Rafał Adamus, profesor Uniwersytetu Opolskiego, doktor habilitowany nauk prawnych w swoim najnowszym opracowaniu pt. „Oddłużenie w upadłości konsumenckiej i układzie konsumenckim”, wydanym w tym roku przez Wydawnictwo Wolters Kluwer. Autor stwierdza, iż „przepisy są (…) bardzo mało czytelne dla ich głównych klientów – niewypłacalnych osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. Upadłość konsumencka i układ konsumencki to – ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu – postępowania odrębne, bazujące w dużym stopniu na odesłaniu do zwykłego postępowania upadłościowego, polegające na „odpowiednim” stosowaniu przepisów, jak również na odesłaniach piętrowych, prowadzących finalnie do odpowiedniego stosowania regulacji Kodeksu postępowania cywilnego czy Prawa restrukturyzacyjnego. Z kolei regulacja bazowa upadłości konsumenckiej, zmieniana w wyniku kolejnych nowelizacji, wprowadza trudną do opanowania pajęczynę numeracji. Ta ostatnia nie jest nawet tak wielkim problemem, jeżeli wziąć pod uwagę okoliczność, że ustawodawca posługuje się w treści przepisów homonimem dotyczącym kluczowego pojęcia, jakim jest „plan spłaty” – prowadzącym do poważnych konfliktów semantycznych. Można też odnieść wrażenie, że ustawodawca sam gubi się w swoich zmianach, skoro np. eliminuje z upadłości konsumenckiej instytucję sędziego-komisarza, ale nie usuwa kompetencji sędziego-komisarza z treści art. 49122 pr. upadł. Co więcej, nowela z 2019 r. dewaluuje pewne utarte kanony pojęciowe, zacierając – w warstwie werbalnej – różnice pomiędzy sumami uzyskanymi z likwidacji rzeczy, wierzytelności i praw obciążonych rzeczowo a funduszami masy upadłości (…)”.

Mała czytelność przepisów, pajęczyna numeracji, konflikty semantyczne i brak spójności zmian powodują, że upadły ma niewielkie szanse na samodzielne „przetrwanie” postępowania upadłościowego. Będzie potrzebował profesjonalnego, wyspecjalizowanego pełnomocnika. Z nowymi przepisami będą prawdopodobnie mieli kłopoty również prawnicy, jeżeli nie specjalizują się w prawie upadłości konsumenckiej. Jedynie doświadczenie, praktyka i znajomość prawa upadłościowego dają szanse na sprawne poruszanie się w postępowaniu upadłościowym. Pisaliśmy o tym obszernie we wpisie pt. „Czy upadły konsument „przetrwa” nowe postępowanie upadłościowe bez profesjonalnego pełnomocnika?”

Nowe przepisy powodują więc, że zanim dłużnik zdecyduje się na złożenie wniosku o ogłoszenie swojej upadłości powinien uzyskać profesjonalną poradę, czy upadłość, to dla niego jedyna, skuteczna i konieczna droga do oddłużenia. W przeciwnym razie bezrefleksyjne poddanie się procedurze upadłościowej może zaszkodzić.

Po drugie, uzyskanie postanowienia sądu o ogłoszeniu upadłości dłużnika niczego już dłużnikowi nie gwarantuje. Ogłoszenie upadłości nie jest bowiem jednoznaczne z oddłużeniem. A przecież dla dłużnika powinien liczyć się tylko efekt w postaci oddłużenia. Tego efektu nikt nie jest mu w stanie w obecnym reżimie prawnym zagwarantować. Przepisy zostały zmienione w ten sposób, że dopiero na końcu postępowania upadły dowie się, czy w ogóle na oddłużenie zasługuje. Jeżeli nie zasługuje, ponieważ doprowadził do swojej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień w sposób celowy, pozostanie z nieumorzonymi długami i jedynym wyjściem będzie „wyjście numer jeden, czyli „ukrywanie” siebie i majątku” do końca życia. Z tym, że majątku już nie będzie miał, ponieważ cały jego majątek zostanie zlikwidowany w postępowaniu upadłościowym, pieniądze podzielone pośród wierzycieli, a długi zostaną. Po co więc było upadać?

Jeżeli upadły zasłużył na oddłużenie, a dotyczy to dłużnika, którzy nie ponosi winy za swoją niewypłacalność, albo gdy zostanie uznany przez sąd za umyślnego lub rażąco niedbałego w doprowadzeniu do swojej niewypłacalności lub istotnego zwiększenia jej stopnia, może liczyć na umorzenie zobowiązań bez ustalenia planu spłaty, na plan spłaty ustalony do 3-ch lat, lub do 7-miu lat, oraz dodatkowo na warunkowe umorzenie zobowiązań na 5 lat, po czym możliwe jest ustalenie planu spłaty do 3-ch lat lub do 7-miu lat. Sporo zagmatwanych opcji, a decydował będzie o tym sąd, po złożeniu stosownego wniosku przez syndyka, przy aktywnym udziale wierzycieli. Wszystko to po wcześniejszej likwidacji całego majątku upadłego. Dopiero po wykonaniu ewentualnego planu spłaty długi zostaną umorzone, o ile upadły wykona także inne, nałożone ustawą obowiązki. Kiedy więc i czy w ogóle upadły uzyska oddłużenie? „Konia z rzędem temu”, kto zagwarantuje upadłemu, jaka czeka go przyszłość i czy postępowanie będzie trwało kilka lat, czy może kilkanaście (!). To niestety możliwe!

Przedstawiona tutaj w dużym skrócie „nieobliczalność” nowego prawa, a w konsekwencji brak pewności co do osiągnięcia efektu w postaci oddłużenia została przez nas obszernie omówiona w kilku ważnych blogowych wpisach. Pisaliśmy o zmianie celu postępowania upadłościowego z oddłużenia upadłego na maksymalne zaspokojenie wierzyciela, o utrudnieniu upadłemu wyjścia z upadłości, gdyby chciał z upadłości zrezygnować, o trudnościach w interpretacji pojęć: umyślność, rażące niedbalstwo i celowość, o zasadności ustanowienia przez upadłego pełnomocnika w głównym postępowaniu upadłościowym.

Ta „nieobliczalność” nowego prawa co do efektów powoduje, że bezrefleksyjne decydowanie się na upadłość może zaszkodzić. Lepiej najpierw uzyskać profesjonalną poradę, czy to jedyna, skuteczna i konieczna droga do oddłużenia.

Po trzecie, co może nawet jest najważniejsze, omawiane tutaj zmiany prawa stworzyły szereg nowych możliwości i trybów oddłużenia niewypłacalnego konsumenta. Powołując się ponownie na wskazane powyżej opracowanie i cytując prof. Rafała Adamusa należy zauważyć, że chociaż „(…) wprowadzenie kilkunastu trybów oddłużenia dla osób fizycznych można odczytywać jako legislacyjną „klęskę urodzaju” ”, to jednak, „(…) pomimo pewnych usterek – nowela upadłości konsumenckiej czyni milowy krok w kierunku poszerzenia możliwości oddłużenia osób fizycznych”.

Zgadzamy się z cytowanym Autorem i widzimy tą różnorodność trybów oddłużenia, oraz korzyści i możliwości, jakie dają nowe przepisy. Duże nadzieje pokładamy zwłaszcza w procedurze restrukturyzacyjnej, umożliwiającej zawarcie układu z wierzycielami, szczegółowo omówionej w naszym niedawnym wpisie pt. „Po co upadać, lepiej restrukturyzować!”.

Powszechność niewypłacalności oraz tragiczne ekonomiczne skutki epidemii CIVID-19 powodują, że skuteczne, szybkie i korzystne dla wszystkich oddłużenie konsumentów będzie miało kluczowe znaczenia dla odbudowy konsumenckiego rynku nabywania dóbr i usług. Stąd też, nie należy bezrefleksyjnie decydować się od razu na upadłość, lecz rzeczowo rozważyć inne tryby oddłużenia.

Podsumowanie

Mała czytelność i niespójność przepisów, oraz „nieobliczalność” nowego prawa co do możliwości oddłużenia w upadłości, w połączeniu z mnogością nowych trybów oddłużenia powodują, że dotychczasowy wybór pomiędzy: upadać, czy bronić się dożywotnio przed windykacją i egzekucją jest nieaktualny. W obecnym stanie prawnym należy stawiać pytanie: oddłużyć się, czy dożywotnio tkwić w długach. Aby jednak na to pytanie odpowiedzieć potrzeba dogłębnie, starannie, kompleksowo oraz z pomocą profesjonalnego doradcy ocenić swoją sytuację. Tylko wtedy jest szansa na podjęcie właściwej decyzji i „nowy start”!




Lista wszystkich wpisów w serii dostępna jest pod tym linkiem.